Jestem wolny – świadectwo Pawła

Piszę ten list żebyś zrozumiał jak moje życie się odmieniło i nabrało blasku. Dostałem radość do serca, ale przede wszystkim poznałem prawdę, która spędza sen z powiek wielu ludziom zadającym sobie pytanie: Co się stanie z nami po zejściu z tego świata. Ale najpierw napiszę, jak moje życie wygladało przedtem. Chciałbym abyś ten list gruntownie rozważył.

Całe życie się męczyłem. Dlatego że żyłem w świecie, którego nie rozumiałem: brud, gniew,złość tego świata mnie przygniatała do tego stopnia, że często myślałem o samobójstwie. Depresja była tak głęboka, że zamykałem się w sobie. Nieśmiałość, zakompleksienie swoją osobą bardzo mnie przygniatało. W Ameryce było ciężko z dnia na dzień. Czułem się samotny, nieszczęśliwy i nierozumiany. Nawet w Polsce to czułem, wtedy nie wiedziałem dlaczego, ale teraz wiem: brakowało mi prawdy, tej prawdy, którą poznałem i w której chodzę.

Życie stawało się coraz bardziej nieznośne. Stawałem się coraz bardziej gnuśny, niespokojny, nieszcześliwy i zniechęcony życiem. Autentycznie widziałem wszystko w ciemnych barwach, zlych barwach. Niechęć do życia, ludzi, samego siebie pogłębiała się.
W końcu postanowiłem się przeprowadzić z Chicago i rozpocząć znowu nowe, lepsze życie.

Ucieczka niewiele pomogła, dalej powracały stany depresyjne. Depresja była tak przygniatająca, że nie potrafiłem oddzywać się do ludzi tygodniami.
W domu, w którym mieszkam poznałem młode małżeństwo, z którymi się zaprzyjaźniłem. Poszliśmy razem na film “Pasja”. Po filmie oni powiedzieli mi o kościele do którego chodzą. Zapytali czy bym nie mógł się przejść z nimi. Ja oczywiscie sie broniłem. Ja i Bog? Nigdy. Mówiłem, że Boga nie ma. Mineło parę tygodni. Spotkaliśmy się na klatce i powiedzieli mi o chrzcie wodnym na który idą. Zgodziłem się, powiedziałem: czemu nie, na taki chrzest z chęcią się wybiorę zobaczyć jak ludzie zanużają się cali w wodzie.
Gdy przyjechaliśmy na chrzest ludzie byli dla mnie życzliwi i mili. Biła od nich szczerość ze środka serca. Wszyscy mieli niesamowity spokój gdy ze mną rozmawiali.

Tego dnia poznałem prawdę. Podczas chrztu ludzie mówili swoje świadectwa jak Jezus Chrystus odmienił ich życie. Była tam rodzina, w której był mąż alkoholik którego moc Jezusa uzdrowiła z tego nałogu w ciągu jednego dnia. Syn narkoman – jego przyjaciel zmarł u niego niemalże na kolanach po zażyciu bardzo silnego narkotyku – obaj zażyli tą samą dawkę. W trakcie tego chrztu zacząłem nagle płakać jak małe dziecko, nie mogłem tego opanować, zakrywałem twarz żeby ludzie nie widzieli. Wiem, że zostałem wtedy dotkniety przez Boga. Poczułem się jakby ktoś mnie przytulił i powiedział: Kocham cię. Niesamowite ciepło przeszło przez moje ciało. To było takie dotknięcie, że w jednej chwili zostawiłem cały świat: zło, które panoszy się na tym świecie. Krzyknąłem : To jest to na co moje serce czekało całe życie.

Gdy nastepnego dnia wróciłem do pracy, chłopaki rozmawiali co robili podczas weekendu. Ile alkoholu wypili, z iloma ludźmi się bili itd. Pierwszy raz pomyślałem jakie to dla mnie obce, jakie brudne, o czym oni mówią – zostałem przecież dotknięty przez samego Boga Najwyższego.
Było pięknie, było naprawdę szczęśliwie. Ale niestety ktoś się dopominał o mnie, ktoś kto właśnie mnie utracił. Był to diabeł. To prawda, szatan naprawdę istnieje. Jest ojcem kłamstwa i próbował mnie zniszczyć. Wkładał mi do głowy różne rzeczy: że się nie nadaję do tego, że jestem zerem, że poznałem prawdę i teraz muszę się męczyć przez swoje życie. Ale to byly kłamstwa. Bo Ten który we mnie zamieszkał jest silniejszy.

Miałem koszmary w nocy. Spałem po dwie, trzy godziny na dobe. Nie mogłem zasnąć ponieważ czułem obecność czegoś złego, czegoś przerażającego obok mnie. Tak było przez kilka miesięcy. Bałem się czytać Pismo Święte. Kiedy Bóg mnie uwalniał i gdy czytałem Pismo Święte wiedziałem, że to Pismo żyje. To było jakbym otwierał jakieś – autentycznie stare manuskrypty przepojone magia nie z tego świata.

To prawda co piszę, przecież kiedyś co do takich rzeczy byłem bardzo sceptyczny, mówiłem o sobie, że jestem największym sceptykiem świata. Niewierzyłem w nic nawet jak ludzie czytali horoskopy to się z nich śmiałem. Przypominam sobie jak kiedyś gdy próbowalem otwierać Nowy Testament to czułem ogromny strach, ale bałem się o tym komuś powiedzieć ponieważ to było jakieś nienormalne jak można było się bać Pisma Świętego. Po prostu diabeł nie chciał dopuścić żebym poznał prawdę, ponieważ cała prawda jest w Nowym Testamencie.

Miałem dni zwątpienia, załamania. Chciałem zrezygnować z tego, diabeł bez ustanku o mnie walczył. Nie mogłem tego wytrzymać jednak Bóg cały czas mi podpowiadał: „Wytrwaj , a Ja ci w tym pomogę”. I z Jego pomocą wytrwałem. Nastał czas uwolnienia. Czułem tego dnia nieodpartą chęć czytania Słowa Bożego. Czytałem i czytałem, aż w końcu poczułem jak coś we mnie weszło z taka siłą, że mało co mnie nie rozsadziło od środka. To był Duch Święty, którego przeznaczył nam Jezus Chrystus gdy odchodził do Ojca w niebie mówiąc: „ A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca” Lukasza 24, 49. Tą obietnicą jest oczywiście Duch Święty. „ Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam pośle od Ojca, Duch prawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o mnie” Jana 15, 26. Poczułem się wolny, wreszcie wolny od niechęci do świata, do życia, moje życie raptownie nabrało blasku, poczułem jak ostatnie ogniwo z tego jarzma, które ciążyło nad moją rodziną zostało zerwane. Sprawił to Bóg, który jest żywy i prawdziwy.

Pan mnie zmienia, kształtuje, leczy. Nabrałem pewności siebie, przestałem bać się ludzi, zacząłem pozytywnie myśleć. Chciałem abyś ten list rozważył i zastanowił się nad nim, a potem zaczął czytać Nowy Testament. Wtedy się przekonasz o całej prawdzie. Że byliśmy przez całe życie oszukiwani, że nie ma czyśća, jest tylko niebo i piekło. Że z łaski jesteśmy zbawieni. Nie przez uczynki jak nas uczyli. Nie możemy zapracować sobie na niebo, bo co my możemy dać Bogu jak ten świat jest Jego, poza naszym oddaniem i oddaniem naszych serc. Bóg nas tak kocha, że oddał za nas swojego jedynego syna Jezusa Chrystusa, który zwyciężył śmierć. W nim mamy wszystko: odkupienie za nasze winy, grzechy. On stał się jedyną drogą do Boga usprawiedliwiającą nas wszystkich.

Jezus Chrystus kocha cię i chcę abyś został zbawiony. Otwórz swoje serce na Jego wołanie. On codziennie puka do twojego serca. I chce w nim zamieszkać. Pozwól Mu, a zobaczysz co to znaczy PRAWDZIWA WOLNOŚĆ – PRAWDZIWA RADOŚĆ . Pisze ten list abyś zrozumiał, że jest coś więcej niż życie tutaj na ziemi, jest to wieczność z Jezusem Chrystusem.
Zadaj sobie jedno pytanie:
„Dokąd pójdę jeśli jutro nie będę mógł się obudzić?”
Niech nasz pan Jezus Chrystus otwiera wasze serca.

Pozdrawia Paweł.